Po szkole
Dzwonek oznajmił koniec lekcji. Uczniowie zebrali swoje rzeczy. Śmiejąc się i rozmawiając, skierowali się do drzwi. Nox jako pierwszy wybiegł na szkolny dziedziniec, potykając się o własne nogi i o mało nie spadając ze schodów. Chciał zostawić za sobą wszystkie nowe twarze i dźwięki. Plecak wbijał mu się w ramię, a futerał na gitarę obijał się o bok. Nie dbał jednak o to. Pragnął tylko ciszy.
"Jeszcze jakieś sto dziewięćdziesiąt dziewięć dni tego piekła…”
"Hej, Nox!” Głos Kierana wyrwał go z zamyślenia. „Stój!”
Niechętnie się zatrzymał. Odwrócił się i zobaczył Kierana i Vienna biegnących w jego stronę. Dziewczyna wyglądała, jakby trenowała do maratonu, a chłopak pomachał mu, jakby byli najlepszymi przyjaciółmi.
"Co?” warknął pod nosem. Gotowy w każdej chwili odwrócić się i wyjść. Wszystko, byle tylko znaleźć spokój. Zamknąć się w pokoju i grać na gitarze.
"Chodźmy coś zjeść i porozmawiać” oznajmił Kieran, jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie. "W tej knajpie za rogiem mają najlepsze frytki w tej norze”.
Vienna skinęła głową. Nox jednak zdawał się nie podzielać ich entuzjazmu.
"Nie”. Jego odpowiedź była krótka i szybka, jakby w ogóle się nad nią nie zastanawiał.
"Nox, proszę”. Głos Vienny brzmiał niemal błagalnie. "I tak nie masz nic lepszego do roboty”.
"A skąd to wiesz?” Nox uniósł brew, wpatrując się w twarz dziewczyny.
Dziewczyna wzruszyła ramionami. "Coś mi mówi”. Jej uśmiech był tajemniczy.
"Daj spokój, stary, daj nam godzinę. Najwyżej uciekniesz szybciej”. W głosie Kierana słychać było nadzieję. Nox otworzył usta, żeby ponownie odmówić, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Westchnął tylko i odwrócił zirytowany wzrok. Czuł, jakby mur, który budował wokół siebie przez tyle lat, rozpadł się w gruzy. A kolejne słowa, które wyszły z jego ust, zaskoczyły go.
"Dobrze… Ale tylko na godzinę…”
Na te słowa Kieran podskoczył z radości i poklepał Noxa po ramieniu.
"Wiedziałem, że w końcu się zgodzisz!”
Nox wzdrygnęła się na okrzyk Kierana, a jego wzrok powędrował w jej stronę. Wiedeń. Na jej ustach pojawił się szeroki uśmiech. Niemal jakby poczuła ulgę, że się zgodził.
——————
knajpka
W chwili, gdy weszli, powitał ich zapach smażonego oleju i keczupu. Wnętrze było hałaśliwe, w tle grała cicha muzyka. Było duszno, ale jednocześnie przytulnie w dziwny sposób. Lepiej niż w szkole. Przy jednym z okien stał automat do gry, a na ścianach wisiały plakaty lokalnych zespołów. Zaraz po wejściu Kieran zamówił dla wszystkich frytki i colę. Nawet nie pytając Noxa o zdanie.
"Zaufaj mi, stary, to klasyka” odpowiedział z lekkim uśmiechem, siadając obok Vienny. Która natychmiast ukradła mu część frytek, mówiąc, że i tak zamówił za dużo.
Nox siedział przez chwilę, patrząc na nich w milczeniu. Lekko zgniótł kubek z colą zdrową ręką.
"Dlaczego w ogóle zgodziłeś się tu z nimi przyjść?”
Nox westchnął i odgarnął włosy z oczu, po czym powoli sięgnął po frytki i włożył je do ust. Następnie uniósł kubek i upił łyk coli.
"Więc, od jak dawna grasz?” zapytał Kieran z pełnymi ustami. Nox o mało się nie zakrztusił płynem w ustach. Potem spojrzał na swoją gitarę.
"Od siódmego roku życia” odpowiedział, a kąciki jego ust drgnęły niemal niezauważalnie.
"Czy ktoś z twojej rodziny cię tego nauczył, czy ktoś inny?” Nox otworzył usta, ale nie wydobył z nich żadnego dźwięku.
"Mamo…”
Vienna pierwsza zauważyła drżenie ręki Noxa. Znak, że coś jest nie tak. Zerknęła na Kierana kątem oka.
"Daj spokój, Kieran, daj mu spokój”. Zaśmiała się, szturchając go w ramię. "Nie każdy chce, żebyś rozgryzł go w pięć minut”.
Kieran odchylił się na krześle, wyraźnie dumny z siebie.
"Ale ja mam do tego talent, Vienn”.
Vienna zerknęła na Noxa, który uśmiechnął się do niej delikatnie, jakby chciał powiedzieć: "Dziękuję”.
Rozmowa potoczyła się dalej gładko, o szkole, muzyce i innych typowych nastoletnich sprawach. Nox rozluźnił się trochę w ich towarzystwie, od początku czując się nieoceniany. Kieran bawił się telefonem, obracając go w kółko. W pewnym momencie go upuścił, ale natychmiast schylił się, żeby go podnieść. Wtedy to zobaczył. Lewa noga Noxa, która wystawała spod lekko podwiniętej nogawki, również została zastąpiona mechaniczną protezą.
"Co do cholery?”
Kieran wyprostował się, ale jego charakterystyczny uśmiech zniknął.
"Hej… Miałeś jakiś wypadek, żeby mieć tyle protez?”
Nox zesztywniał, czując, jakby serce przestało mu bić. Szybko poprawił materiał spodni, tak że noga znów była schowana.
"Nie patrz” wyszeptał przez zęby. Vienna uniosła brew, a Kieran uniósł ręce w geście poddania.
"Spokojnie, ja tylko…”
"NICZEGO NIE WIDZIAŁEŚ!” krzyknął, zrywając się z miejsca. Krzesło, na którym przed chwilą siedział, przewróciło się, a inni ludzie w barze patrzyli w ich stronę. Nox jednak nie zwracał na nich uwagi. Złapał plecak i futerał z gitarą wybiegł na zewnątrz, tak szybko, że drzwi zatrzasnęły się za nim z głuchym hukiem.
Vienna i Kieran patrzyli, jak Nox pospiesznie znika za rogiem. Potem spojrzeli na siebie w całkowitym milczeniu.
ns216.73.216.133da2