Perspektywa Noxa
30Please respect copyright.PENANA5JDcvCo6hu
“ Biegłem…Biegłem chociaż nie wiem przed czym. Przed nimi, czy przed samym sobą? Czułem jak moja gitara wbija mi się w bok, jednak to nie ona była moim zmartwieniem. Czułem jak cieple łzy spływają po moich policzkach. Cholera Nox…Weź się w garść. Nie jesteś dzieckiem które nie wie lepiej niż płacz. Jednak właśnie te łzy sprawiają że jeszcze mam wrażenie że w ogolę żyje.
Oni widzieli za dużo, teraz na pewno będą oceniać…Lub gorzej poznajom prawdę.
Chłodne powietrze paliło mnie w płuca z każdym oddechem. Musiałem zniknąć. Teraz. Najłatwiej było by gdybym mógł się porostu rozpłynąć. Mniej problemów, mniej bólu dla taty…Tato…Nie mogę tak się pokazać w domu. On będzie wiedzieć, zauważy że coś jest nie tak. Będzie pytać i patrzyć. Choć wiem ze chce dobrze mam tego dosyć. Ocenianie innych, troska nad kimś kto i tak jest popsuty…inny….Nie pasujący dziwak. Cały zadyszany zatrzymałem się, nie miałem pojęcia gdzie pójść…Stary plac zabaw. Tak tam mogę pójść. Nikt raczej nie będzie mnie tam szukać, prawda? Powoli podszedłem do starej bramy która otworzyła się z piskiem. W powietrzu unosił się zapach starego gnijącego drewna oraz metalu na który nachodzi rdza. Mój plecak oraz futerał położyłem przy karuzeli, a ja sam usiadłem na huśtawce. Odepchnięciem się nogom a huśtawka ruszyła z piskiem. Chciałem zapomnieć…choćby na tylko na ten jeden moment. Mój oddech wyrównał się wraz z rytmem huśtawki. Do przodu, zapomnieć. Do tylu, oddychać. Poczułem jak mój telefon wibruje w kieszeni na ekranie rozjaśnił się numer i imię: Tata.
Ja jednak nie odebrałem. Ja tylko chciałem zapomnieć. Zamknąłem oczy i odetchnieniem. Moje myśli zwalniały. Bujanie zawsze działa by się uspokoić. Nie mam pojęcia jak długo siedziałem w samotności. Ale po raz pierwszy miałem wrażenie że jestem szczęśliwy od momentu gdy mama…Nie chce o tym myśleć.
Mój ojciec na pewno jest spokojniejszy bez zemnie…
Może naprawdę powinienem…
Zniknąć…”
30Please respect copyright.PENANAFvDLeja1L7
———————————
30Please respect copyright.PENANAxPxMaNJlZV
Na placu zabaw
30Please respect copyright.PENANAwBpWyiAuKc
Nox dalej siedział i powoli się huśtał, lampy uliczne zapalały się jedna po drugiej a powietrze stało się chłodne. Jego każdy wydech zmieniał się w chmurę pary. Chłopak zatrząsł się z zimna i otulił się w swojej bluzie bardziej. W końcu sięgnął po telefon a ekran zapalił się. dwanaście nie odepranych połączeń od Remira. Nox zamarł gdy spojrzał na godzinę.
30Please respect copyright.PENANASyu9nsEGrv
23:27
30Please respect copyright.PENANAqGr6FWLGN0
Jóź dawno powinien być w domu, szczególnie że nie poinformował ojca że zostaje dłużej po szkole. Nox wyłączył telefon i przetarł twarz dłońmi.
30Please respect copyright.PENANAzZiCtG6ybB
“No Nox miała być godzina…”
30Please respect copyright.PENANAb9wBld6tHB
“Nox!” Chłopak zesztywniały gdy usłyszał głos ojca dochodzonego z oddali. Jego dłoń ścisnęła się mocniej na łańcuchu huśtawki. Powoli odwrócił się za siebie. Za jego plecami stał Remir, jego spojrzenie zmęczone i pełne troski. Chłopakowi wydawało się że twarz jego ojca wygląda na starszą niż w rzeczywistości jest.
“Co ty sobie myślisz co? Nie odbierasz telefonu. Nox martwiłem się o ciebie.” Nie krzyczał. Kucnął przed chłopakiem który wpatrywał się w ziemie. Jego usta lekko drżały a oczy były szklane. Jednak nie płakał. Nie tym razem. Nie chciał niepokoić ojca. Pokazać słabości i jego strachu spowodowanym tym wszystkim.
“Przepraszam tato…” wyszeptał w końcu.
30Please respect copyright.PENANAFFYzAqeBOE
“Przepraszam tato, gdyby nie ja nie miał byś tych wszystkich zmartwień…”
30Please respect copyright.PENANA16k15UFArP
Remir przytulił syna. Nox czul jak ramiona jego ojca drgają.
“Nigdy już mi tego nie rób Nox.”
Nox przymknął oczy kiedy zakopał twarz w pierś ojca. Nic nie powiedział. Jednak Remir wiedział że ten mały gest był dla niego ważniejszy niż jakie kolwiek słowa.
“Pamiętaj że jestem tu dla ciebie Nox.”
“Mhm…Zimno…”
Remir uśmiechnął się w jego oczach było widać cień bólu.
“Chodź synu, wracamy do domu.”
ns216.73.216.133da2