Następnego dnia w szkole.
Na przerwie
Nox siedział przy stoliku w kącie stołówki. Z dala od innych. Z dala od ich spojrzeń. W milczeniu otworzył pudełko z lunchem i wyjął kanapkę. Ugryzł jeden kęs i zaczął jeść. Był sam. Jak zawsze, nawet Kieran i Vienna nie chcieli być blisko nich. Nox spuścił głowę. Przypomniał sobie obraz z dzisiejszego poranka, kiedy podszedł do nich, żeby się przywitać. Ale oni odeszli, wpatrując się w niego. Z tym spojrzeniem. Tym samym cholernym spojrzeniem, które tak dobrze znał.
Wyrzutek… Dziwak…
Nox poczuł, jak ściska mu się gardło, a w oczach pojawiają się łzy. Szybko otarł je rękawem bluzy. Nie chciał, żeby inni widzieli jego łzy. Nawet jeśli ktokolwiek by je zobaczył. Nawet jego przyjaciele go opuścili. Ale Nox nie mógł ich winić.
"Oni już wiedzą… Nawet gdybym odszedł, nie tęskniliby za mną…”
Nox przygryzł dolną wargę. Drżącymi rękami schował kanapkę z powrotem do pojemnika. I tak stracił apetyt. Chłopak nie miał pojęcia, jak długo tak siedział, wpatrując się w blat stołu. Sekundy? Minuty? Aż znajomy głos wyrwał go z zamyślenia.
"Nox, musimy porozmawiać”. To był Kieran, siedzący naprzeciwko. Vienna, siedząca obok niego, miała zaniepokojony wyraz twarzy.
Nox nie spojrzał na nich, na jego ustach pojawił się smutny uśmiech.
"Wiesz? Prawda?” Jego głos był ledwie szeptem. Vienna skinęła głową, a Kieran westchnął. "Nox, posłuchaj, nie chcemy cię osądzać… Chcemy tylko poznać… prawdę”.
Nox zacisnął pięści i przygryzł wargę. Za mocno. Poczuł metaliczny smak własnej krwi w ustach. Dopiero wtedy podniósł na nich wzrok.
głos Noxa zadżal a Kieran westchną.
“Słuchaj my chcemy ci pomoc. Co takiego się wydarzyło?”
Nox wstał gotowy uciec tak jak poprzedniego dnia w knajpce. Jego plecak zarzucony spiesznie na ramie już chwytał swoją gitarę kiedy Vienna dotknęła jego dłoni.
“Nox my chcemy ci pomóc…”
Usta Noxa rozchyliły się i zamknęły. Cisze przerwał dźwięk dzwonka wzywającego uczni na następna lekcje.
“Ja…Ja nic nie pamiętam”
——————————————
Tego samego dnia
Sala chemii
Po rozmowie w stołówce Nox poczuł, jakby coś się zmieniło. Kieran i Vienna znów siedzieli obok niego, jakby nigdy nic między nimi się nie wydarzyło. I poczuł, jak gula w gardle znika. Kieran dramatycznie ziewnął. Powrócił ten znajomy uśmiech. "Hej, słyszałem, że mamy nowego chemika. Stary odszedł.”
Vienna zaczęła chichotać. "Pewnie znudził mu się smród chemikaliów w klasie.”
"Albo zdał sobie sprawę, że i tak nie potrzebujemy chemii do życia” mruknął pod nosem Nox, układając długopisy na biurku. Kieran parsknął śmiechem.
"Może… cokolwiek to było, mam nadzieję, że to nie będzie kolejny stary dziad w szelkach i za dużych okularach.”
"Wiesz, Kieran?” Vienna spojrzała na niego z udawaną powagą. "Czasami mam wrażenie, że twoje usta mówią szybciej, niż jesteś w stanie przemyśleć słowa.”
Kieran roześmiał się i szturchnął Noxa w ramię. "Powiedz jej, stary.”
Nox odchrząknął i uniósł nos w powietrze.
"Nie da się zaprzeczyć, że nawet jeśli nigdy go nie widziałem… I nigdy nie zobaczę, sądząc po opisie, brzmi jak jakiś klaun…” Nox zamilkł i zamyślił się na chwilę.
"…Może… Lepiej, że odszedł… Nienawidzę klaunów”. Kieran i Vienna wybuchnęli śmiechem.
"Więc, Nox, łączy nas coś więcej niż tylko muzyka rockowa”. Vienna otarła łzy.
Ale śmiech i rozmowy w klasie ucichły. Kiedy do klasy wszedł wysoki mężczyzna, z blond włosami zaczesanymi do tyłu, prześwitującymi siwizną. Miał na sobie garnitur. Wcale nie wyglądał jak nauczyciel chemii. Bardziej przypominał zagubionego biznesmena, który wszedł do ich klasy. Nox poczuł, jak zapiera mu dech w piersiach, gdy ich nowy nauczyciel zajrzał do sali. Ich oczy się spotkały. Na zbyt długo. Nox to wiedział. Zobaczył, jak usta mężczyzny wykrzywiają się w smukłym uśmiechu. Potem odwrócił się do tablicy. Kreda zaskrzypiała, gdy pisał wielkimi literami.
DR Watson
Potem odwrócił się z powrotem do sali lekcyjnej, a Nox zobaczył, jak usta Chemika poruszają się, ale nie słyszał ani słowa. W jego głowie rozbrzmiewała tylko jedna myśl.
"On… Watson… Nie może… Nie powinno go tu być…”
ns216.73.216.158da2