Na tej samej lekcji
Kieran pierwszy zauważył, że Nox miał szeroko otwarte oczy. Jego oddech był nierówny. Kieran odchylił się do tyłu na tyle, by moc mogła do niego szepnąć.
"Stary, wszystko w porządku? Wyglądasz, jakbyś zobaczył ducha”.
Chłopak spojrzał na niego i zdołał jedynie wydusić z siebie stłumione westchnienie. "Wszystko w porządku”.
Vienna również odwróciła się do niego. "Jesteś pewien? Wyglądasz blado”.
Nox skinął głową bez słowa, próbując wziąć głęboki oddech. Co innego miał im powiedzieć? Że zna ich nowego nauczyciela? Że uczy w jego starej szkole? Nox spojrzał na swoje dłonie, nerwowo bawiące się rękawem bluzy. Głosy w klasie wydawały się odległe. Tylko ostry głos Watsona wyrwał go z zamyślenia.
"Virell, powiedz nam, dlaczego zawsze musimy obserwować reakcje chemiczne?” Chłopak poczuł na sobie wzrok klasy i jego piekące policzki.
"Dlaczego akurat mnie musi pytać?”
"Ech… Jeśli nie kontrolujesz swoich reakcji, mogą wymknąć się spod kontroli, proszę pana”.
Dr Watson uśmiechnął się. A Nox znów poczuł dreszcz na plecach.
"Bardzo dobrze, chłopcze, jeśli nie kontrolujesz swoich reakcji, mogą wymknąć się spod kontroli”.
Mężczyzna odwrócił się i zaczął pisać na tablicy, kontynuując swoją opowieść. "A co może się stać, jeśli stracisz kontrolę nad eksperymentem?” Dr Watson spojrzał na klasę, kontynuując: "Konsekwencje mogą być tragiczne, ktoś może ucierpieć… Albo gorzej…”. Klasa zaczęła się śmiać, ale Nox miał wrażenie, że ostatnie zdanie było skierowane do niego. Nie jako groźba. Raczej jako ostrzeżenie. Przed nim, przy biurku, Vienna zerknęła na Kierana. Obaj wiedzieli, że coś jest nie tak. A zachowanie Noxa, gdy zadzwonił dzwonek, potwierdziło ich podejrzenia.
———————————
Ucieczka Noxa
W chwili, gdy zadzwonił dzwonek, przypominający o końcu lekcji, to Nox jako pierwszy wybiegł z klasy. Jego twarz była blada jak porcelana. Plecak i futerał na gitarę przewieszone były przez jego ramiona. Świat zdawał się wirować przed jego oczami, tak bardzo, że głosy zdawały się dochodzić z innego świata. Słyszał wołania Vienny, ale to go nie przejmowało . Musiał zniknąć, teraz.
Nox dotarł do wyjscia z szkoły. Drzwi zatrzasneły się za nim z trzaskiem. Zimny wiatr smagnął go w twarz.A on Biegł, każdy krok wydawał się być coraz cięższy. Ból w głowie stał się nie do zniesienia. I znowu tam był… Tego wieczoru.
Ciemna noc, jego ciężki oddech i chłodny deszcz spływający po włosach i skórze. Biegł… Wiedział o tym. W pewnym momencie upadł na zimny, mokry bruk. Dysząc, odwrócił się i zaczął się czołgać. Nad sobą zobaczył wysoką sylwetkę. Nie wiedział, czy to kobieta, czy mężczyzna. Nie widział twarzy tej osoby, tylko ciemność z pustymi, białymi oczami i szerokim uśmiechem. Z jego gardła wyrwał się stłumiony szloch.16Please respect copyright.PENANAu3aMxXtCgr
A ostatnią rzeczą, jaką usłyszał, był zniekształcony głos: "Nie powinieneś się w to mieszać, Virell”.
A potem ból i ciemność.
Nox biegł dalej, czując, jak ból w głowie i żołądku narasta. Chłopak zgiął się wpół, dysząc ciężko z bólu.
"Jeszcze tylko chwilę, Nox…”
Chłopak wybiegł za róg i zatrzymał się przed drzwiami ich mieszkania. Drżącymi rękami otworzył drzwi i wbiegł do środka. Opierając się o ścianę, ciężko dyszał. Remir usłyszał, jak wchodzi. Nox nie był zaskoczony.16Please respect copyright.PENANAEnz2fiol3B
„Synu, to ty?”16Please respect copyright.PENANAlaibknp4j7
„Ta… Tato…”16Please respect copyright.PENANAHScUU1B4es
W tym momencie cały świat pociemniał, a Nox poczuł, jak jego ciało osuwa się na ścianę.