Nowy apartament pachniał kurzem oraz świeżą farbą. Kartony z ich rzeczami stały wciśnięte pod ścianom. A Nox stal tuz obok nich. W rekach wciąż trzymał swój czarny futerał z gitarom. Jego wzrok nerwowo przesuwał się po pomieszczeniu.
Apartament był mały. Kuchnia która również czyni funkcje jadalni była złączona z salonem. W małym przed pokoju znajdowała się łazienka. A na końcu niewielki pokój, który był właśnie jego. Apartament był mały, za mały by pomieszcza ich na resztę dni które mieli spędzić z sobą. Nox skrzywił się i spojrzał na Remira.
18Please respect copyright.PENANAcfSwvk9HuP
“Serio? To ma być dom?…To jest klatka!” Jego głos był ostry, pełen pretensji.
Remir odłożyły swoją torbę i przeszedł do niewielkiej kuchni. Od razu zaczął wypakowywać najpotrzebniejsze rzeczy na blat kuchenny. Udając że nie słyszy tonu syna.
“Nox, to tylko na jakiś czas, zanim znajdę coś większego, wiedziałeś że to było konieczne.”
Nox czuł jak coś w jego wnętrzu się gotuje z złości. Chłopak zacisnął pieści tak mocno że jego paznokcie wbijały się w jego skórę, a z jednego nadgarstka wydobył się metaliczny trzask zastąpionych kości. To jedno słowo “To było konieczne” sprawiał ze miał wrażenie jak by ktoś uderzył go w żołądek.
“TO DLA CIEBIE BYŁO KONIECZNE! JA CHCIAŁEM ZOSTAĆ!”
18Please respect copyright.PENANAd1UHauzOcp
Remir odwrócił się do Noxa ale było już za późno. Ciasnota mieszkania, duszący zapach farby, nowe dźwięki za oknem oraz nowość tego wszystkiego było za dużo dla chłopaka.
Nox zaczął kręcić się w kolo przy kartonach i znienacka kopnął jeden z takom silom ze karton się rozpadły. Z jego wnętrza wysypały się narzędzia jego ojca z stukiem na podłodze.
“Nox” Remir wyciągalny rękę do niego tak by zwrócić uwagę chłopaka.
Ten jednak zakrył uszy dłońmi, prawie tak jakby chciał się odciąć od całego świata. Nagle Nox wydal z siebie przerażający krzyk. To niebyły słowa, był to czysty surowy dźwięk. Remir wiedział że była to desperacka próba wyrzucenia wszystkiego co dusiło chłopaka od środka. Nox w swojej frustracja kopnął o szafkę a następnie osunął się na podłogę. Opierając się plecami o te samom szafkę korom moment wcześniej kopnął. Jego oddech był ciężki, kiedy podkulił swoje kolana by zakopać w nich swoją twarz.
Remir podszedł do chłopaka i osiadł na przeciwko niego. W ciszy, nie próbował dotkną chłopaka ponieważ wiedział że to tylko pogorszy sytuacje.
Zamiast tego zaczął mówić do Noxa powoli i spokojnie, prawie szeptem.
“Synku spójrz na mnie, jestem tu z tobą. wszystko jest w porządku.”
Jego głos był monotonny, powtarzalny, tak jak chłopak lubił.
18Please respect copyright.PENANAkev0dMIfZa
Krzyk po chwili ucichł a oddech Noxa zaczął się uspakajać. Jednak chłopak dalej siedział skulony na podłodze. Remir ujrzał jak palec Noxa nerwowo zadrżały na jego futerału jego gitary. Po chwili Nox uniósł głowę ze swoich kolan. Jego pierś jeszcze unosiła się nierównie. Jego spojrzenie o mijało ojca by wbite w pustkę przed nim.
18Please respect copyright.PENANAN64v2rElYQ
“Wiem że to dla ciebie dużo Nox.” Remir delikatnie przysuną się bliżej chłopaka “ Wiem że nienawidzisz tej zmiany, ale wszystko będzie dobrze, jesteś tu ze mną.”
18Please respect copyright.PENANA68UQGW89wc
Nox nie spojrzał na niego, jedynie cicho parskną. Prawie tak jakby chciał zaśmiać się i zarazem przekląć. Jeszcze chwile tak siedzieli w ciszy. Remir wiedział ze to były minuty, jednak dla niego było to jak godziny. Nox wreszcie na niego spojrzał. Jego rekom przecierał po swojej protezie, czul chłód metalu pod palcami oraz każde jedno nacięcie w nodze.
“Tato…Ja się boje.”
Remir zamarł. Na moment wydawało mu się ze wszystkie odgłosy z dworu zamarły na moment.
“Czego się boisz synku?”
“Że on wróci po mnie. Że on wie że żyje.” Głos Noxa załamał się. A Remir poczuł jak chłopak przysuną się do niego i wtulił. Jego ramiona drżały. Ojciec delikatnie objął swojego syna. Remir czul jak jego gardło zaciska się.
“Wszystko w porządku, jestem przy tobie Nox.”
“Nie zostawisz mnie?”
“Nigdy Synku.”
——————
18Please respect copyright.PENANAXfdaby2gaV
Godzina 20:45
18Please respect copyright.PENANAJIRGG46xyw
Remir siedział w kuchni z kubkiem kawy która już dawno wystygła. Jego spojrzenie było wbite w Noxa który niespokojnie spał na kanapie, nakryty cienkim kocem. Chłopak kręcił się z boku na bok a Remir słyszał od czasu ciche pomruki syna przez sen.
Mimo swojego własnego zmęczenia nie chciał opuszczać swojego syna. Remir uniósł swój kubek by upić kolejny łyk swojej kawy, gdy usłyszał cichy, lecz zarazem niepokojący stukot o drwi. Remir spojrzał jeszcze raz na Noxa. Chłopak dalej spał nieświadomy hałasu. Po cichu wstał i spojrzał na zegarek stojący na szafce w salonie.
18Please respect copyright.PENANALJyOVCG9kH
Cyfry ukazywały:
20:45
18Please respect copyright.PENANA1E5DWOJYEv
Remir przełknął ślinę gdy chwycił klucz francuski lezący na blacie do dłoni. Ostrożnie podszedł do drzwi i uchylił je. Gotowy do ataku. Jednak nikogo tam nie było. Remir wyjrzał na zewnątrz. Rozejrzał się. Pustka. Jednak kiedy spojrzał w dół jego oddech zamarł. Na wycierce leżał złożony kawałek papieru. Drżącymi rękoma podniósł go i rozłożył. Pierwsze co przykuło jego uwagę był mocny zapach dymu od papierosów oraz jakiegoś środka chemicznego. Remir spojrzał na pismo, Było nie równe i krzywe. Prawie tak jakby ktoś napisał wiadomość w pospiechu.
18Please respect copyright.PENANAW8Z3j4u8iz
- To jeszcze nie koniec Virell…-
18Please respect copyright.PENANAPTwXOAkOUD
Remir przełknął ślinę i odwrócił się z powrotem do salonu gdzie spał Nox. Sen chłopaka w końcu był spokojny. Remir złożył list i schował go do kieszeni.
Nie chciał o tym myśleć lecz wiedział że to jeszcze nie był koniec.
Ponieważ ten kto uwziął się na jego syna nie miał zamiaru odpuścić.
I wiedział…Wiedział że Nox żyje.
ns216.73.216.121da2